Mógłbyś powiedzieć kilka słów o sobie?

Jestem Marcin Chydziński, mam 40 lat. Zawodowo pracuję jako trener biznesu, specjalizuję się w tzw. kompetencjach miękkich i od 5 lat pracuję w Solution.

 

Jak zaczęła się Twoja historia z koszykówką?

Na zajęciach sportowych w szkole podstawowej była to jedyna rzecz która mi pasowała. Miałem niestety słabego nauczyciela, który opowiadał cały czas jakieś nudne historie i wyzywał wszystkich od debili, ale na szczęście raz na jakiś czas dawał nam piłkę do kosza. Wygodniej było mi grać w kosza niż w piłkę nożną, miałem większą kontrolę nad piłką, dlatego od tego momentu zostałem przy koszykówce.

 

Grałeś wcześniej w jakiś zespołach w Koszykarskiej Lidze Biznesu?

W lidze jestem od pierwszego sezonu. Razem z moim znajomym Darkiem gramy od początku, ale od poprzedniego sezonu w końcu w swojej drużynie.

 

Jak powstał zespół Solution?

Razem z Prezesem bardzo lubimy koszykówkę, więc jak mu powiedziałem o możliwości udziału w Lidze to od razu spodobał mu się cały pomysł i powiedział, że jak najbardziej chciałby nas sponsorować. Że mi też wcześniej nie przyszło do głowy żeby go zapytać! Zorganizowaliśmy ludzi, koszulki i od poprzedniego sezonu zaczęliśmy grać. W momencie jak szef zdecydował się nas wesprzeć to dla niego było też ważne to, aby ten zespół spełniał pewne określone wartości. Dla mnie osobiście najważniejsza była komunikacja w zespole. Solution to firma szkoleniowa, więc byłoby dziwne jakby komunikacja działała słabo, dlatego staram się o to dbać. Ale generalnie chodzi nam o to, żeby dawać z siebie wszystko na parkiecie, a wraz z końcem meczu kończą się wszelkie animozje. Staramy się nie kłócić z sędziami, nie reagować na prowokacje, sami nie prowokujemy, jak nasz faul to staramy się uczciwie przyznawać (staramy się, bo jednak czasem emocje). No i fair play – mieliśmy raz taką sytuację, że przeciwnicy zaczęli mecz w czwórkę, wtedy my też posadziliśmy jednego chłopaka z parkietu i mecz był 4 na 4.

 

Czym zajmuje się firma Solution?

Czyli chwila dla sponsora? Z przyjemnością - Solution to firma która działa 22 lata na rynku polskim w sektorze szkoleń. Wspieramy kadrę menedżerską w kwestiach związanych z zarządzaniem. Czyli rekrutacje, asessmenty, programy rozwojowe, którą mają ci pomóc osiągnąć w pracy święty spokój. Delegowanie, feedback, analiza problemów, rola lidera itd. Co lubię u nas, to że oprócz wiedzy chcemy przekuwać ją w praktyczne działania. Np. aktualnie jestem w firmie produkcyjnej w Ełku. Moim zadaniem jest wdrożenie zmian w kadrze menedżerskiej i otwarcie im oczu na nowe aspekty zarządzania. Ale nie robię tego na siłę, nie przychodzę jako wszystkowiedzący, który mówi „Oto słowa prawdy”. Pokazuję im pewien model i wspólnie dopasowujemy go do ich rzeczywistości.

 

Nauczyłeś się czegoś na koszykarskim parkiecie co później przeniosłeś do pracy?

Tak, zarządzania projektami. W jednym sezonie całą drużynę zorganizowałem sobie sam. Wydawało mi się, że różne rzeczy mogą nie działać, ale moje zarządzanie będzie na poziomie takim jakim trzeba. Ale cóż, pojawiły się emocje i złapałem się na tym, że jestem niekonsekwentny. Na początku wprowadziłem zasadę – każdy gra, mniej więcej taką samą ilość minut, niezależnie od wyniku i poziomu umiejętności. W momencie jak przegrywaliśmy 30 punktami to zacząłem ten czas gry limitować niektórym graczom. Co nie jest nie fair, natomiast odszedłem od tego swojego pierwotnego założenia i nikomu nie dałem znać. Nagle zmieniłem zasady w drużynie i nie poinformowałem o nich. Dało mi to dużo do myślenia, a też przydaje mi się w pracy z klientami. Wykorzystuję często ten przykład, kiedy ludzie mówią, ze już wszystko potrafią i nie potrzebują szkolenia. Wydaję mi się też, że koszykówka trochę pokazuje jaki zawodnik ma charakter w normalnym życiu. Jeśli ktoś np. jest trochę wycofany na parkiecie, to w życiu też tak może być. Jeśli lubisz słuchać ludzi i z nimi rozmawiać to więcej będziesz podawać, asystować. Nie mówię, że tak musi być, ale może być podobnie. Komunikacja jest kluczem w zespole jak i firmie.

 

Jaki był pierwszy kontakt z KLB?

Grałem w kosza z moimi znajomymi, jeden z nich znał kolegę który jest kolegą Olka Zarzyckiego, a on właśnie wtedy składał pierwsze ekipy i dał nam możliwość, żeby zagrać. Myślałem, że trochę poruszam się dla zdrowia tylko jeden sezon, ale tak się wkręciłem, że gram do dzisiaj.

 

Jak wyglądał start Solution w KLB?

Było naprawdę fajnie. Bardzo przyjemnym uczuciem jest to, że ktoś po drugiej stronie Polski nam kibicuje i sprawdza wyniki. Prezes Solution pokazywał wszystkim koszulki, opowiadał o zespole, dużo osób się wkręciło w ten temat. Mieliśmy ogromny zapał do gry, aczkolwiek pierwszy mecz przegraliśmy 1 punktem. Później wszystkie mecze wygrywaliśmy, aż do momentu jak trafiliśmy na zespół Idea Bank. Nie poddaliśmy się, wzięliśmy się w garść i znowu zaczęliśmy dobrze grać.

 

Z czym macie największy problem?

Biorąc pod uwagę, że w poprzednim sezonie przegraliśmy tylko 2 mecze, łącznie 3 punktami to musimy poprawić tzw. crunch time. Musimy poprawić grę w decydujących momentach. W sytuacji gdzie mamy dużą przewagę to pilnujemy aby była ona stała, natomiast w końcówce czasami trudno jest nam się uspokoić.

 

Jakie macie nastroje po meczu?

Zazwyczaj wygrywamy, więc jest super, ale jak przegramy to analizujemy mecz. Cieszę się z tego, że nie obwiniamy się wzajemnie za porażkę, tylko każdy szuka błędu w sobie i zastanawiamy się co zmienić. Ważne, że się dogadujemy i skupiamy na przyjemności z gry.

 

Z która drużyną grało Wam się najciężej?

Ze wszystkich spotkań w poprzednim sezonie najciężej grało nam się z zespołem Idea Bank. To był ciekawy i wyrównany mecz, ale chłopaki nam odskoczyli i ostatecznie przegraliśmy. Grało nam się również ciężko z Warszawskimi Wodociągami, graliśmy z nimi 2 razy. Na pierwszym meczu mnie akurat nie było, ale podobno nie było łatwo.

 

Jak podchodzicie do rozgrywek w Koszykarskiej Lidze Biznesu?

Zawsze chcemy wygrać i dajemy z siebie 100%, natomiast jak schodzimy z parkietu emocje zostawiamy na boisku. Oprócz tego oczywiście bardzo dobrze się bawimy.

 

Pamiętasz jakieś śmieszne sytuacje w Lidze?

Na początku moich rozgrywek, podczas meczu miałem piłkę w ręce, a zbliżał się koniec kwarty i chciałem zakończyć to spotkanie tak efektownie jak w NBA. Spróbowałem rzutu ze swojej połowy, ale niestety nawet do tego kosza nie dorzuciłem, a jeszcze potknąłem się i upadłem na twarz. Wstyd.

 

Co chciałbyś przekazać innym drużynom?

Bardzo lubię w tej lidze to, że nie wkładamy sobie łokci w plecy itd. Bardzo się cieszę, że walczymy i dajemy z siebie wszystko, ale robimy to z klasą i gramy fair, bez jakiś akcji symulowania fauli itd. Oczywiście jest kilka wyjątków, ale mam nadzieję, że powoli zrezygnują z takich działań. Warto pamiętać, że następnego dnia musimy iść do pracy i powinnyśmy wyglądać normalnie.